31 marca 2009
Z serii "chorych"
Jestem w kościele. Nagle jakaś dziewczynka (ok. 15 lat) obraca się w moją stronę i mówi:
" Wyjdźmy na zewnątrz".
Myślę sobie, że nawet się nie znamy. Dlaczego mnie zaczepia?
Pytam ją o to. Tłumaczy, że poprostu chciała się stamtąd wydostać i udawała moją znajomą.
Ciągnie za sobą stary drewniany wózek na jakieś rupiecie.
Zaglądam do niego, a tam leżą dzieci. Właściwie niemowlaki.
Wszystkie z zespołem Downa...
Wracam do domu aleją wciąż rozmyślając.
30 marca 2009
Kilka nocy temu...
Stoję w czarnej długiej sukni balowej. W dłoni trzymam parasol, ale złożony.
Na nogach czarne buty tylko jakieś takie niemodne i chyba lekko za duże. Czekam ze znajomymi na transport chyba na czyjś ślub. Wracam po coś do mieszkania. Wchodząc do klatki spotykam sąsiada siedzącego na ławce (skąd wziął się w moim śnie? dawno go nie widziałam w realu i zapomniałam o jego istnieniu).
Mężczyzna około 50-ki.
Mówi do mnie: "Jesteś problemem"
Odpowiadam: "Dziękuję bardzo"
On: "Dziękujesz za to, że jesteś problemem?"
Ja: "Jeśli chodzi o laski to super" (co za pustawy tekst)
Dalej wszystko się rozmywa...nic więcej nie pamiętam...
"Żyjemy tak jak śnimy-samotnie" Joseph Conrad
Każdy z nas żyje sam z własnymi myślami i snami.
Próbujemy je opowiadać, zwierzać się, ale tak naprawdę nikt nie jest w stanie nas zrozumieć.
Nawet gdyby bardzo chciał.
Jesteśmy w kajdanach własnej wyobraźni i tylko my sami możemy się z nich wyzwolić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)