30 marca 2009
Kilka nocy temu...
Stoję w czarnej długiej sukni balowej. W dłoni trzymam parasol, ale złożony.
Na nogach czarne buty tylko jakieś takie niemodne i chyba lekko za duże. Czekam ze znajomymi na transport chyba na czyjś ślub. Wracam po coś do mieszkania. Wchodząc do klatki spotykam sąsiada siedzącego na ławce (skąd wziął się w moim śnie? dawno go nie widziałam w realu i zapomniałam o jego istnieniu).
Mężczyzna około 50-ki.
Mówi do mnie: "Jesteś problemem"
Odpowiadam: "Dziękuję bardzo"
On: "Dziękujesz za to, że jesteś problemem?"
Ja: "Jeśli chodzi o laski to super" (co za pustawy tekst)
Dalej wszystko się rozmywa...nic więcej nie pamiętam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz