31 grudnia 2009

Goodbye 2009

No i nadszedł koniec roku...tak naprawdę to tylko umowny koniec jakiegoś odcinka czasu bo przecież musi być jakiś podział.
Nie oceniam jaki dla mnie był ten czas. Wszystko tworzy całość i prowadzi nas do czegoś...
Nowe doświadczenia - piękne i bolesne jak to w życiu.
Marzenia do zrealizowania i te spełnione.
Ludzie i wzajemne oddziaływanie.
Dziękuje wszystkim, którzy ze mną są i przepraszam tych których skrzywdziłam.
Życzę zdrowia bo to podstawa, miłości i prawdziwych przyjaciół.
Niech się spełniają Wasze marzenia!

i...
uwaga na psychiczne wampiry ;))))

24 grudnia 2009

Piękna na zawsze...




Dużo miłości i ciepła na co dzień...

23 grudnia 2009

[*]




Zima...wraz z chłodem przyniosła śmierć bliskiej mi osoby.
Właściwie spodziewany koniec.
Był smutek i były łzy. To oczywiste.
Jest jednak coś potężniejszego dla tej duszy - koniec cierpień w doczesności i szansa na
Niebiańskie Boże Narodzenie...bliżej...

11 grudnia 2009

Wampiryzm psychiczny

Wampir kojarzy nam się z kłami, krwią i tego typu "szyjnymi akcjami" ;)
Istnieją jednak wampiry, które zamiast krwią żywią się energią. Cierpią na niedostatek energii i mają zazwyczaj osłabiony układ energetyczny, szukają więc dla siebie innych jej źródeł.
Niejeden pomyśli "co to za głupoty?", ale uwierzcie, że to zjawisko naprawdę istnieje. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Na temat wampiryzmu psychicznego istnieje wiele teorii i trudno przedstawić to w kilku zdaniach.
Psychiczne wampiry to ludzie, z którymi należy się liczyć i którzy są z gruntu wartościowi. Niestety ich wewnętrzny układ energetyczny nie funkcjonuje prawidłowo i dlatego ich własny rozwój został udaremniony.
Nie posiadają szczególnych mocy, ich działanie jest wynikiem słabości a nie siły.
Psychiczny wampiryzm zawsze wymaga określonej ofiary. Skutki wzajemnego oddziaływania są szkodliwe zarówno dla wampira jak i zaatakowanego.
Atak wampira może być spontaniczny albo zaplanowany, często nieświadomy.
Wampiry mogą też działać w innym celu niż zdobycie energii. Może to być kobieta lub mężczyzna, którzy pod wpływem chęci zemsty wykorzystują lub rujnują kochanka albo korporacje, które bezmyślnie zatruwają środowisko.
Wampiryzm psychiczny często rodzi się z kryzysów osobistych, udaremnionego rozwoju, stresów i uwarunkowań kulturalnych. Cechy osobowości takie jak np. zaburzenia tożsamości, brak pewności siebie  poczucie niższości mogą  charakteryzować tego typu osoby.
Jest kilka rodzajów wampiryzmu psychicznego. W przypadku wampiryzmu zachodzącego między dwojgiem ludzi lub ataków kierowanych przeciwko samemu sobie ważny wpływ mają doświadczenia z dzieciństwa, w tym stosunki między dzieckiem a rodzicami. Dzieci zbytnio rozpieszczane lub te, których związek emocjonalny z którymś z rodziców jest niewystarczający są szczególnie narażone na wpływy wampiryzmu psychicznego.
Ofiara odczuwa spadek energii, chroniczne zmęczenie, kłopoty z koncentracją, zaburzenia snu, poddenerwowanie, obniżoną odporność na niepowodzenia , depresyjny nastrój, nadmierny niepokój, obojętność seksualną, osłabioną pamięć a nawet problemy gastryczne i oddechowe.
Ataki wampirów psychicznych mogą mieć miejsce podczas kontaktu fizycznego oraz w przypadku zaawansowanego wampiryzmu psychicznego  odbywać się na dużą odległość. Zdarzają się najczęściej w kontekście trwających związków i układów (niekoniecznie typu sercowego). Możliwe są też podczas podróży astralnej.
Zastanówcie się. Może jesteście ofiarami wampiryzmu bądź też staliście się spragnionym energii wampirami?
Bez paniki - można się przed tym bronić ;)

15 listopada 2009

Przypomnienie wypartych przeżyć

Podświadomość jest jednym ze źródeł naszych wspomnień. Prawdopodobnie w niej utrwalane są przeżycia naładowane emocjami, których nie chcemy pamiętać, bo są bolesne.
Marzenia senne, w których dochodzą do głosu przeżycia wyparte ze świadomości są ważne, gdyż dają wgląd w rozwój naszej osobowości i naszą obecną sytuację życiową. Z takich snów może się wywiązać głęboki kryzys psychiczny, który czasem prowadzi do zmiany całego życia.
Sny pokazują, że nawet wyparte przeżycia z dzieciństwa, których nie potrafimy sobie świadomie przypomnieć, nie zostają zapomniane ani przezwyciężone. Czasami ciężko jest samodzielnie dotrzeć do treści takich snów.  Taka próba może natrafić na silny opór wewnętrzny. Do ich przezwyciężenia konieczna jest często pomoc terapeuty.
Nie każdy tego typu sen wymaga gruntownej analizy. Może się zdarzyć, że już we śnie przeżycia zostają przepracowane i ostatecznie zapomniane. Jeżeli jednak czujemy, że wrażenie lub wstrząs nie mija i podobny sen często się powtarza to powinno się poddać go analizie - samodzielnie lub przy wsparciu terapeuty.

06 listopada 2009

High Hopes



Mnich i wieczność

Pewien człowiek, porzuciwszy marności świata, schronił się do klasztoru. Starał się osiągnąć doskonałość i podawano go za przykład wszystkim mnichom. Ale kiedy był pochłonięty kontemplowaniem Boskiej prawdy, dręczyły go w głębi serca zwątpienia i tęsknota za życiem doczesnym.
Pewnego kwietniowego wieczoru usiadł pod drzewem. Piękne barwy zmierzchu i słodki śpiew słowika przykuły jego uwagę i wypełniły duszę szczęściem. Lecz nagle ogarnęło go zwątpienie właśnie co do wiecznej szczęśliwości w raju.
- Czy nie będziemy się nudzić? - zastanawiał się.
- Kontemplowanie Boga jest rzeczą piękną, zgoda, ale czy nie znużymy się kontemplowaniem Go przez całą wieczność?
Nękany tą myślą i przestraszony jej zuchwałością, zwrócił się do Boga, błagając, by zechciał uwolnić go od tego strapienia. A kiedy modlił się, słuchał jednocześnie kojącego śpiewu słowika.
Ile czasu pozostawał tak pogrążony w modlitwie? Godzinę, dwie? Nie potrafiłby tego powiedzieć. Nagle zdał sobie sprawę, że słońce zaszło i zapanowały ciemności. Wstał i ruszył szybkim krokiem ku klasztorowi, lękając się, że się spóźni.
Lecz kiedy wszedł do refektarza, gdzie bracia zgromadzili się już na wieczerzę, stanął jak wryty, gdyż nie poznał ani jednego z nich. Suknie były takie same, ale zmieniły się twarze.
Także i bracia go nie poznali. Wyszli mu naprzeciw zbici z tropu.
- Kim jesteś? Skąd przybywasz? - pytali.
- Jestem ojcem Bogdanem i należę do tego konwentu - odparł.
- Oddaliłem się ledwie na kilka godzin. Lecz powiedzcie raczej, kim jesteście wy? Nie poznaję nikogo. Można by pomyśleć, że wszyscy mnisi zmienili się w ciągu tak krótkiego czasu, ale to zda mi się niemożliwe. Gdzież jest ojciec przełożony?
Braciszkowie nie wiedzieli co rzec. Patrzyli po sobie i milczeli. Ale nagle jednemu z nich przyszło do głowy odległe wspomnienie.
- Ależ tak - powiedział - niejaki ojciec Bogdan żył w tym klasztorze trzysta lat temu i zniknął w tajemniczy sposób, a nikt nie wiedział, dokąd poszedł dokonać żywota.
Ojciec Bogdan pojął  wtenczas, co się stało. Padł na kolana i błagał Boga o wybaczenie swojego zwątpienia, jakże głupiego i zuchwałego.
Skoro piękne barwy zmierzchu i słodki śpiew ptaka do tego stopnia pochłonęły jego uwagę, że minęło trzysta lat, a on nawet tego nie spostrzegł, jakże mogłoby znużyć go kontemplowanie Boga?


"Legendy chrześcijańskie"

05 listopada 2009

Samobójstwo

Dowiaduje się, że siostra mojego dawnego chłopaka popełniła samobójstwo.
Stoję gdzieś na chodniku. Na terenie oblepionym taśmami, takimi policyjnymi jak na miejscu zbrodni.
Widzę na nich jakieś napisy. Nie mogę sobie przypomnieć jak konkretnie brzmiały. Coś jak "strefa śmierci". W każdym razie mówiły, że tam umierają ludzie.
Chyba jeszcze nie do końca zdaję sobie sprawę gdzie jestem.
Dochodzi do mnie informacja, że tym razem samobójstwo popełnił wspomniany już mój były chłopak sprzed kilku lat. Podobno czuł się winny za śmierć siostry, że to przez niego się zabiła i nękany wyrzutami sumienia dopuścił się tego ostatecznego kroku.
Skoczył z okna.
W tym momencie zaczynam rozumieć gdzie się znajduję. Jestem właśnie pod tym feralnym oknem, z którego skoczył. O Boże! Stoję na tym chodniku gdzie spadło jego ciało. Patrzę dokładnie pod nogi. Widzę ślady tego zdarzenia. Krew i skutki uderzenia o beton, choć zwłoki są już sprzątnięte. Przeszywa mnie dreszcz jakbym poczuła zimny oddech śmierci.
Nie mogę uwierzyć, że to zrobił...

31 października 2009

THIS IS IT!!!



I znowu będzie o Jacksonie. Mam de javu.
Jestem świeżo po projekcji "This is it" i właściwie nie wiem jak to wszystko ująć...
To było "coś innego", taka obserwacja prawdziwego artysty jakim jest (nie był) Michael Jackson.
Fenomenalny w każdym calu...perfekcjonista. Tutaj ma być taki dźwięk, a tutaj światło ma padać w ten sposób, a teraz zdejmę marynarkę, która zapłonie ogniem.....cały Jacko. Wiedział czego chce i nie dało się go oszukać - to była jego wizja. Nie to co dzisiejsze "gwiazdki", które nawet same piosenki napisać nie potrafią i bazują głównie na swoim ciele oraz metrowych tipsiorach.
Właściwie nie nastawiałam się jakoś specjalnie na ten film....pomyślałam, że zobaczę i ocenię.
Bałam się, że to może być kolejny "amerykański patos", a wyszło ciekawie.
Najważniejsze, że ten gość miał swoją pasję i czuł ją całym sobą. O to właśnie chodzi.This is it!!!!
Przyjemnie było usłyszeć te znajome dźwięki....a szczególnie "Man in the mirror", która jest ostatnio moim hymnem na codzień. Kto zna jej świetny tekst i rozumie o czym mówi, ten nie potrzebuje wyjaśnień.
To taki mój przewodnik...
Nie spodziewałam się, że właśnie ta piosenka zakończy film....łezka się w oku  zakręciła (co było do przewidzenia w moim przypadku), ale to była łza zalewająca mnie pięknem tego przeżycia.
Na koniec oczywiście nie zabrakło braw. Wyszłam z kina w stanie, który był mieszanką wzruszenia i pozytywnej energii! I znowu śpiewam z ręką podniesioną do zwycięstwa:
"YEAH! MAKE THAT CHANGE!
STAND UP AND LIFT YOURSELF NOW!!!!!!!!!!"
I wszystko będzie dobrze... ;)))))





27 października 2009

Dusza spokojna. Wzburzone morze

"Zbliżyłem się do wzburzonego morza i wszystkie trudności zniknęły. W falach oceanu zobaczyłem statek zwykłego świata. Zastanawiałem się, jak do niego dotrzeć.

Powiedziano mi: Najpierw musisz go poznać w sposób ogólny i szczegółowy. Jest to statek wybranych (mistycy zdobywający wiedzę doskonałą) i zawiera drabinę przodków.
    Zobaczyłem statek wraz z jego duchową istotą i wyposażeniem boskim. Jego kadłub to dwie stopy. Jego kotwica to spokój serc. Moc statku to delikatność, a załoga to etapy drogi. Jego glazura (glazura oznacza tu oczyszczenie) to wiedza, wielkie żagle to pewność. Jego porty to siła i umocnienie. Żagiel to prawo, balast to natura. Liny statku to przyczyny. Jego długość i szerokość to depozyt substancji. Jego dziób to tradycja (tradycja to wiedza, jaką posiada dusza). Kapitan statku to rozum. Marynarze to czyny. Jego maszty to gwarancja i bezpieczeństwo. Towary to rzeczy pochodzące z zewnątrz. Załadunek statku to sekrety i korzyści. Jego dziób to opatrzność w wieczności. Rufa to uświęcenie energii wobec nieszczęść i niepowodzeń w wieczności. Jego morze to czyste idee, wiatry to wspomnienia, fale to stany, a gong to prace.
    Ten statek płynie prowadzony przez Boga i osiąga swój cel wraz z Muhammadem (osiągnięcie doskonałości).
Porusza się w oceanie wysiłku tak długo, dopóki nie osiągnie wiatrów opatrzności na brzegach kontemplacji.
Kiedy statek przepłynął ocean iluzji i wydostał się z otchłani zmian, jego kapitan wyjął flet i podnosząc głos, zaczął recytować w sposób niezwykły:
Gdy tajemnica zagościła w moim sercu, unicestwiła się
moja istota i zniknęła moja gwiazda.
Moje serce przechadza się z tajemnicą Pana,
gdy tymczasem cecha zewnętrzna mojego ciała jest nieobecna.
Przybyłem od Niego, poprzez Niego, do Niego
na statku woli wyższej.
Ten statek jest twierdzą myśli w otchłani, gdzie
ukryto moją wiedzę.
Wiatry pragnienia zawładnęły statkiem, a on
przemknął przez morze jak strzała.
Podszedłem do brzegu oceanu, by dostrzec wyraźnie
tego, kogo nie nazywam.
Powiedziałem: O ty, kogo widzi moje serce!
Niech dosięgnie cię strzała mojej miłości!
Jesteś moim bliskim, moim świętem, celem
gorącej miłości i moją zdobyczą."


"Księga o podróży nocnej do najbardziej szlachetnego miejsca"

26 października 2009

IBN 'ARABI

"Pomiędzy tobą a twoim przedmiotem pożądania, o słodka tajemnico, znajdują się trzy zasłony subtelne i gęste. Pierwszą zasłonę zdobi czerwony kamień i jako pierwszy należy do ludzi prawdy. Druga zasłona jest ozdobiona srebrnym kamieniem i stanowi zasłonę, na jakiej opierają się podczas drogi ludzie stanu pośredniego. Trzecią zasłonę zdobi żółty kamień i jest podporą dla ludzi separacji*.
Kamień czerwony symbolizuje istotę, kamień srebrny jest symbolem przymiotów, a kamień żółty oznacza działanie i stanowi zasłonę separacji."


*ludzie separacji - trzeci etap w doświadczeniu mistycznym

25 października 2009

Balsam dla duszy

Dzisiaj na łamach mojego bloga kieruję podziękowania w stronę wiernych Braci czyli Mariana i Majkiego.
Za co?
Za to, że są.
Rozmowy, zrozumienie, śmiechy, tańce i szaleństwa...dobry klimat, w którym się odnajdujemy.
To intensywnie dało się odczuć podczas wczorajszego Depeche Mode party.

Podrywam się do tańca. Płynę gdzieś we mgle świateł. To jak synchronizacja ciała z duszą.
Pobieram energię z parkietu koniuszkami stóp, a ona zalewa każdą część mego ciała i duszy, roznieca ogień podczas smakowania kolejnego dźwięku i kontemplacji słów...potem wypływa z rozłożonych ku górze rąk jak magiczna fontanna, a ja kwitnę pod jej wodospadem.
Uśmiecham się i twarze wokół mnie też. 
Wiem, że to jest właśnie jedna z tych chwil, dla których warto żyć!
Znowu to czuję!
Jestem tu i jest dobrze!

muzyka i taniec    +    więź ludzka    =     moja medytacja

15 października 2009

Beyond The Invisible

Pozwalam sobie zamieścić klip Enigmy do utworu, który jest moją muzyczną miłością odkąd pamiętam.
Ta piosenka jest dla mnie poezją, wprowadza mnie w kosmiczny trans, daje relaks i pozwala uciec gdzieś w magiczny świat. Hmmm...może nawet gra na wrażliwych strunach mej duszy.
Ten teledysk jest marzeniem sennym. To taka właśnie wędrówka i obserwacja lepszego świata.
Piękna wizja. Para tańcząca na lodzie z niegasnącą pasją i namiętnością. Czy jest lepiej czy gorzej, czy słońce czy deszcz...dalej stąpają po tym kruchym lodzie. Grają główne role w swojej bajce.
W tej bezpiecznej krainie.
Dość podkoloryzowana historia jak na rzeczywistość. Chociaż niektórym się to naprawdę udaje.
Dalej tańczą.
Jednak przyznać muszę, że jedyną miłością, która wydaje się prawdziwa i ma prawo się tak nazywać jest miłość matki do dziecka i nic tego nie pobije. To czysta miłość. Przy tym reszta wydaje się tylko nikczemną grą między samcem i samicą.


14 października 2009

Nibylandia

Wczorajsza noc przyniosła mi swego rodzaju ukojenie.
Pomijając różne wątki senne (śmieszne, dziwne albo nawet nudne) jeden wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Siedząc gdzieś na kocu wśród łąk i drzew z nieznajomą osobą, zajmując się nawet nie wiem czym, nagle mój wzrok przykuwają drzewa, właściwie las. I zaczyna się przedstawienie. Wśród gałęzi unoszą się...to chyba elfy..to Nibylandia...to obraz jak z Piotrusia Pana... może bardziej kraina dorosłych niż dzieciństwa w tym przypadku. Czuć w niej ten cudowny błogi stan ducha, to spełnienie, jakby nie było czasu, unoszące się istoty beztrosko pływające w powietrzu, tam jest prawdziwa miłość, taniec braterskich dusz, taka bezinteresowność, czystość. Coś czego każdy z nas pragnie, ale nie chce się do tego przyznać. Patrzę na to żywe malowidło z fascynacją...nic się nie liczy...nie wiem co się dzieje obok, pewnie oczy błyszczą mi z podniecenia tym zapierającym dech w piersiach widokiem.
 Przepełnia mnie cudowna radość. Niewiarygodne, że istnieje taki świat!
 Stan nie do opisania...doprowadza mnie niemal do łez, ale to łzy szczęścia, wzruszenie pod wpływem tego co w życiu daje sens...

12 października 2009

Z "Pamiętników Hadriana"

"Czymże jest nasza bezsenność, jeśli nie maniackim uporem naszej inteligencji
w fabrykowaniu myśli, ciągów rozumowania, sylogizmów i definicji jej tylko
właściwych, jeśli nie odmową zrzeczenia się władzy na korzyść boskiej głupoty
zamkniętych oczu albo rozumnego szaleństwa snów?
Człowiek, który nie śpi [...] wzbrania się bardziej lub mniej świadomie zaufać
płynącemu potokowi dziejących się rzeczy."

30 września 2009

Interpretacje snów w starożytnosci

W starożytnosci interpretacje snów miały charakter mistyczno-religijny. Wiele zjawisk ciała i duszy, których nie potrafiono wyjasnić inaczej, tłumaczono wpływem bogów, duchów i demonów. Tak interpretowano również marzenia senne, które z tego powodu traktowane były bardzo poważnie.Wielkim poważaniem cieszyli się objasniacze snów, którzy błędne przepowiednie często przypłacali życiem.
Najstarsze dowody na systematyczne objasnianie snów jako komunikatów, proroctw i rozkazów od bóstw i innych mistycznych mocy pochodzą ze starożytnego Egiptu. Powstał tam nawet swego rodzaju "leksykon snów", wyjasniający znaczenie symboli sennych.
Również w starożytnych Indiach powstały pierwsze zapiski dotyczące tłumaczenia snów.Znany jest też sennik Asyryjczków i Babilończyków, w którym całą ówczesną wiedzę na temat snów zebrano w postaci poradnika. We współczesnych sennikach wykorzytuje się niektóre interpretacje pochodzące od Egipcjan, Asyryjczyków, Babilończyków i Hindusów ponieważ zawierają swiadectwo bystrej obserwacji psychologicznej.
W starożytnej Grecji analiza snów miała bardziej naukowy charakter. Hipokrates dostrzegał w snach nie tylko wpływ mocy nadprzyrodzonych, lecz również (chyba jako pierwszy) niektóre cielesne zjawiska towarzyszące marzeniom sennym. Słynni greccy filozofowie Arystoteles i Platon próbowali opierać interpretacje snów na bardziej naukowych podstawach.
Z kolei w starożytnym Rzymie wobec tłumaczenia snów przyjęto stanowisko negatywne.  Wydawało się to wręcz zakazane , podobno dochodziło też do egzekucji gdy do uszu władcy dotarł jakis sen, który mu się nie spodobał. Oczywiscie lud próbował "bawić się" w interpretację snów, jednak warunki nie pozwalały na rozwój "kultury snów".
W swiecie żydowskim i islamskim traktowano marzenia senne jako natchnienie i instrukcje od Boga, którym należało się bezwzględnie podporządkować. Ludzi umiejących rozszyfrować te przesłania uważano za swietych, ale później sny od Boga nabrały charakteru cudu, objawienia dla wybrańców.
W muzułmańskich i judaistycznych naukach religijnych odnajdujemy religijną intepretację marzeń sennych. Zarówno Koran, jak i Stary Testament opisuje liczne boskie objawienia, które można uznać za sny. Zwłaszcza Mahomet miał wiele takich snów.
Ówczesna sztuka interpretacji marzeń sennych wywarła ogromny wpływ na główne religie swiatowe-chrzescijaństwo i islam.

23 września 2009

Jesiennie

Pierwszy dzień astronomicznej jesieni. Nie czuję żalu, że to koniec lata. Kocham jesień. W każdej porze roku jest cos wyjątkowego i pięknego. Trzeba to tylko dostrzec. Pogoda narazie rozpieszcza, ale nadejdzie tego kres. Zmiany są dobre, chociaż często bardzo bolesne. Po zimnie wyraźniej czujemy ciepło i odwrotnie.
Jesień to cudownie ciepłe barwy patrzące na nas z drzew, a tańczący na wietrze lisć jest refleksją nad życiem. Jesień to spacery w parku, górskie wycieczki, zapach swieżo parzonej kawy, dobra książka pod kocykiem. Ta pora jest jak lampka czerwonego wina, jak wieczór z bratnią duszą, jak muzyka spływająca kroplami deszczu po szybie albo jak zarumieniony policzek i szal z falującymi frędzlami zarzucony na szyję.
Jest ogniem w kominku... 
Może być też samotnoscią, zakatarzonym nosem i niechcianym sentymentem.
Złota i piękna pod koniec zamienia się w szarosć, łyse gałęzie drzew i przemoczone buty.
Hmmm, ale ogień wciąż płonie, a swiat się kręci...


10 września 2009

Sny lękowe i koszmary


W tego typu snach występuje uczucie strachu, lecz w koszmarach jest ono silniejsze.
Czasem jest to tak silne doznanie, że człowiek budzi się zlany zimnym potem.
Towarzyszyć temu może też silny ucisk w klatce piersiowej, który powoduje dolegliwosci sercowe i oddechowe. Dawniej wyobrażano sobie, że sniącemu siada na piersi zły duch.
Często sny lękowe mają wiele wspólnego z rzeczywistą sytuacją, która również na jawie wywołuje strach.
Może być to obawa przed jakims wydarzeniem. Strach ma tutaj konkretne i zrozumiałe przyczyny.
Niekiedy takie sny dostarczają nam wskazówek, jak sobie poradzić z daną sytuacją.
Mogą służyć jedynie rozładowaniu wewnętrznych napięć, ale też stanowić realną pomoc życiową.
Występują też sny lękowe, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistoscią. Nie możemy wytłumaczyć odczuwanego w nich strachu. Podłożem takich snów są najczęsciej poważne konflikty wewnętrzne, które zostały wyparte ze swiadomosci. Typowy przykład to konflikt między potrzebami i popędami, a wymogami panującej moralnosci albo sprzeczne cele, które trudno pogodzić. Powstają wtedy napięcia, a w rezultacie sny lękowe czy niejasne stany lękowe na jawie. Często dochodzi do tego poczucie winy przenikające do snów co wiąże się z wyobrażeniem kary.
Lęki tego rodzaju są najczęsciej głęboko zakorzenione w osobowosci i mogą sięgać wczesnego dzieciństwa.
Opisywane sny lękowe stanowią wezwanie abysmy zbadali przyczyny strachu, na przykład uswiadomili sobie swoje sprzeczne potrzeby i zdecydowali się na którąs z nich.
Analizując własne marzenia senne, można jednak natknąć się na znaczny opór psychiczny, który udaremnia jednoznaczną interpretację.
Dlatego do przezywciężenia lęku obecnego w wielokrotnie powracających snach konieczna jest często pomoc terapeuty. 




07 września 2009

Ave

Wszystkim Braciom i Siostrom
dziękuję za wsparcie.
Dobrze, że jesteście.

05 września 2009

Droga

Pochmurny dzień.
Wracam z pracy wolnym krokiem, zanurzona w myślach.
Ślimaki ruszyły na podbój świata. Małe, duże, słabsze, silniejsze. Próbują przejść na drugą stronę chodnika. Staram się omijać ich ślimacze ciałka by nie straciły swej szansy pod moim butem.
Odważyły się wyruszyć by się przekonać...
Wyszły z zielonej trawy i trafią na ruchliwą ulicę tuż przy chodniku. Jeśli dotrwają poczują, że to pewna śmierć. Zimny beton rzeczywistości.
Lepiej jednak, że podejmują ten trud, mają siłę go podjąć. Nie tkwią w niemożności.
Lepiej iść na ślepo niż stać w miejscu. Lepiej zrobić coś i potem żałować, niż żałować, że się tego nie zrobiło. Dobrze poczuć ten wiatr, który pcha nas do przodu.
Czuć sens tego wszystkiego. Nawet gdy się sparzymy i doświadczymy bólu. Kiedy leżymy rozdeptani na drodze życia widząc numer buta winowajcy, którym często sami jesteśmy. W końcu tak się uczymy życia, na własnej skórze, błędach. Ciężko się podnieść. Emocje i cholerne sentymenty utrudniają odrodzenie.
Nie zawsze wychodzi. By być twardym trzeba by chyba wstawić kamień zamiast serca.
Każdy ma swoją drogę. Czasem z niej zbaczamy, nie wiemy, która jest właściwa. To znowu nie to.
I to ciągłe niezaspokojenie ducha...

03 września 2009

"The time always comes...

to say GOODBYE!!!!!!!!!!!!!!!!!!"

Robert Smith to mistrz tworzenia piosenek idealnie oddających stan ducha.

Jego teksty niesamowicie opowiadają to co siedzi głęboko w człowieku.

Jakby wyjął rozdarte już serce i panierował je w myślach zalanych krwią bólu, a potem przeniósł na papier i ubrał w słowa.

Wiele jest świetnych piosenek The Cure, nie tylko smutnych.

Jednak ta czyli "Bloodflowers" jest mi teraz niezwykle bliska.

"The time always comes to say goodbye!" chciało by się zaśpiewać razem z Robertem.

"Zawsze przychodzi czas na pożegnanie." Taka oczywista sprawa.

Wszystko ma swój kres. To rzecz naturalna.

Wewnętrzne rozdarcie zdaje się krzyczeć: "Ale dlaczego????"

Jasne, że koniec starego jest początkiem nowego, lecz gdy wszystko jest zbyt świeże nie da się zaspokoić takim myśleniem. Człowiek potrafi wiele zdziałać nastawieniem psychicznym, ale gdy uczucia wchodzą w grę to nie jest już takie proste i nieraz drży powieka...

Uczucia, czyli największe przekleństwo, a zarazem błogosławieństwo człowieka (jak już kiedyś wspomniałam).

Najgorzej w życiu to czegoś żałować i czuć bezradność. Żałować, ale nie czegoś co było bardziej tego, czego się nie zrobiło. Nic "na siłę" nie ma sensu.

Człowiek nigdy nie jest gotowy na koniec. Nawet gdy się do tego przygotowuje i wie, że to nieuniknione. Ten zbliżąjcy się cień bezczelnie zachodzi nas od tyłu i wbija swe ostrze...

Coś nagle się skończyło podczas gdy tak naprawdę nie zdążyło się jeszcze rozwinąć. To jak kwiat włożony do wazonu lecz pozbawiony wody, jak nagłe odcięcie od respiratora...

"Always fade

Always die

I let fall

Flowers of blood..."

01 września 2009

KONAJ, ME SERCE...

Konaj, me serce - - po co żyć ci dalej?
Żadne z twych pragnień nigdy się nie iści - -
wrze j, aż cię ogień wewnętrzny przepali,
i uschnij, na kształt oderwanych liści.
Milcz i umieraj. Ileżeś to razy
zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne
na twe szalone rzucałeś ekstazy,
i znów milczało - - dumne i samotne.
Ale tej nocy posępnej i sennej
nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga klątwa straszliwa...
Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,
skały się skruszą i spłomieni morze,
zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,
gwiazdy zeń runą w przepaść...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer

29 sierpnia 2009

Tooooooooo looooooong!!!!!!!!!!!!!

Nie mam siły pisać o mojej obecnej sytuacji.
Jako doskonały opis tego, co się ze mną dzieje zamieszczam znany już klip DM.
Muzycznie, a przede wszystkim tekstowo i obrazowo jest to idealne malowidło znienawidzonego bólu istnienia i skrępowania funkcjonowania w świecie. Tak właśnie czuję!
Ten smutny i nudny już stan niemożności jest jak kupa gówna albo wymiociny, w których niestety znowu się tarzam...
Nie, nie katuję się tą piosenką przerabiając w kółko tekst i melodie.....to jest moja osobista spowiedź wykrzyczana z błękitnego pokoju w eter!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

24 sierpnia 2009

Czas

Na mojej osobistej jawie płynął statek. Dmuchałam w Jego żagle tak, by znikał czas, a On pozwalał mi zwiedzać podwodny świat...
Lecz zawsze przychodzi ta chwila i znika punkt na horyzoncie.
Jesteśmy w stanie wiele zmienić, ale nie wszystko. Są sprawy, nad którymi nie mamy władzy. To Siła Wyższa, może coś zapisane tam na górze.
Spotykamy tylu ludzi na swojej drodze. Po co to wszystko?
Żeby wzajemnie się inspirować, zastanowić nad sobą, dostrzec drugą stronę, ofiarować uśmiech...
Zobaczyć swoje błędy, podnieść, dać komuś "kopa"...
Może to ten kolejny etap życia, który trzeba zakończyć by otworzyć następny?
Podobno wszystko ma sens i nic nie dzieje się przypadkiem.
Szkoda tylko, że zapominamy o tym gdy nadchodzi kolejny czas rozstania.
Gdy minęły chwile śmiechu i płaczu z bratnią duszą, upadamy, a twarz spotyka się z zimnym betonem.
Tu nikt nie umiera. Może tylko jakaś część mnie.
Płynął statek, a teraz płynie też czas. Czas niepewności, wielkiej niewiadomej, w której trzeba się jakoś odnaleźć.
Początek końca???

23 sierpnia 2009

Johnny

Siedząc w szkolnej ławce na lekcji (Bóg jeden wie jakiej), wlepiam wzrok w swojego nauczyciela.
Wow, to sam Johnny Depp prowadzi wykład! Mój ulubiony aktor ;)
Przysuwam się do koleżanki i szepczę jej do ucha: "Muszę sobie zrobić z nim zdjęcie i wziąć autograf oczywiście".
Kiedy tak Johnny zajmuje się lekcją, ja liczę pieniądze rozłożone na ławce, jest tam jakieś 2000 zł.
To będzie swego rodzaju łapówka dla niego. W tym śnie taka sprawa to norma dla nauczycieli, więc dawanie w łapę to rzecz jawna.
Depp zachowuje się dość cwaniacko. W pewnym momencie widzę jak obejmuje jedną uczennicę.
Za bardzo się z nią spoufala, a to niedopuszczalne w relacji nauczyciel-uczeń.
Nagle krzyczę po angielsku coś jak: "Hey! You can't do this!".
A Johnny na to: "Aha, u was w Polsce to się nazywa prywatność seksualna". ( czy jakoś tak )
Cała klasa patrzy na mnie zbulwersowana, jak mogłam upomnieć samego Johnny Depp'a!
Jakby miał jakieś gwiazdorskie przywileje w tej kwestii!
W odpowiedzi na wzrok klasy uśmiecham się. No co? Takie są zasady!

18 sierpnia 2009

...

Blood on the...

Na niewielkim osiedlowym parkingu w okolicach szkoły i lokalnego gabinetu dentystycznego żona mego znajomego jeździ małym wózkiem widłowym. Nawet dobrze jej to idzie, chociaż nie do końca nad nim panuje. Co dziwne jest tam moja mama, która pomaga tej dziewczynie zatrzymać na chwilę pojazd. Stoi naprzeciw wózka z rozłożonymi rękami jak szaleniec z zamiarem samobójczym przed maską nadjeżdżającego samochodu. Matka "obejmuje" przód wozu i w ten sposób udaje się zablokować wózek. Te kobiety świetnie się przy tym bawią, śmieją wariacko.
Co one właściwie robią? To je tak bawi?
Obserwuję całą sytuację nieco zdziwiona.
Nagle pękają hamulce, koniec panowania. Wózek widłowy uderza w moją mamę i przewraca się.
Już nie słychać śmiechu.
Leżą obydwie zakrwawione na ziemi. Biegnę szybko do matki rzucając tylko okiem na dziewczynę. To takie więzy krwi, oczywista sprawa, że w pierwszej kolejności chcę pomóc mamie.
Klękam przy niej. Myślę sobie: "Jak dobrze, że mam butelkę wody mineralnej i chusteczki. Zaraz przemyję jej zakrwawione ciało. Opatrzę rany".
Widzę, że lewy bok w okolicach trzustki ma wyraźnie przebity. Boję się, że to może być coś poważnego, że uszkodziło jej jakiś wewnętrzny organ i wykrwawi się.
Pytam: "Mamo wezwać karetkę???"
A ona spokojnie odpowiada: "Nie wzywaj, nie wzywaj..."

13 sierpnia 2009

Sny o podłożu fizjologicznym

...zazwyczaj nie mają głębszego znaczenia. Mogą powstawać przy spadku ciśnienia w "godzinach biologicznego kryzysu" (między 2 a 5 rano), rozładowaniu napięć w korze mózgowej lub pod wpływem zewnętrznych bodźców temperaturowych (np. gdy nie jesteśmy odpowiednio ciepło przykryci).
Czasem sny sugerują nam chorobę i mogą nawet przyśnić się konkretne partie ciała zagrożone dolegliwościami, których jeszcze nie odczuwamy. Lepiej przeprowadzić badania lekarskie w tym kierunku, gdyż bardzo często wskazówki senne okazują się prawdziwe. Najczęściej są to zaburzenia psychosomatyczne, które mogą przejść w konkretne schorzenie.
Możemy też śnić o określonej chorobie, a mimo badań nie wykrywamy żadnych zmian w organizmie. W takim przypadku narząd występujący w śnie ma znaczenie symboliczne (np. serce może oznaczać kłopoty uczuciowe).
Nie warto wpadać w panikę z powodu takich snów, ale też nie powinno się ich lekceważyć.
Nie wyjaśniono, jak to się dzieje, że czasem marzenia senne wyraźnie sugerują nam chorobę.
Możliwe, że układ nerwowy wyczuwa najmniejsze nieprawidłowości w organizmie i wysyła sygnały do mózgu, ale są one zbyt słabe, aby je przekazać do świadomości.
Pewnie staje się to możliwe dopiero we śnie, gdy mózg jest częściowo odcięty od bodźców otoczenia.
Interesująca teoria ;)

10 sierpnia 2009

Sny o treści seksualnej

Seksualność człowieka jako jeden z najsilniejszych popędów ma swoje miejsce także w marzeniach sennych.
Cenzura senna dopuszcza treści seksualne silnie zniekształcone. Często sny tego rodzaju nie mają
wiele wspólnego ze sprawami płciowości. To coś w rodzaju kodu, który ukrywa prawdziwą treść.
Powinno się zbadać jaki naprawdę zawierają komunikat.
Oczywiście są też przypadki gdzie sny seksualne służą rozładowaniu popędu. To pozorne zaspokojenie potrzeb płciowych, na które nie możemy sobie pozwolić na jawie przywraca równowagę psychiczną, której zagrażał niezaspokojony popęd.
We śnie może dojść do orgazmu, więc nie musi być to tylko pozorne zaspokojenie.
Sny tego typu regularnie miewają ludzie, którzy w życiu prawdziwym nie mają możliwości nawiązania kontaktów płciowych lub mają jakieś zahamowania w tej sferze.
Jednak większość snów o treściach seksualnych wyraża inne potrzeby, problemy i konflikty.
Mogą sygnalizować potrzebę bliskości, uznania czy szacunku (zależy to od konkretnego przypadku). Potrzeby te zostają symbolicznie zaspokojone przez zabarwienie seksualne we śnie.
Takie sny mogą też świadczyć o braku dojrzałości, pewności siebie lub zaburzeniach w sferze emocjonalnej-zwłaszcza gdy są perwersyjne.
Warto wziąć to pod uwagę by po przebudzeniu nie oskarżać się z powodu zboczenia.

31 lipca 2009

Part II

Kolejny koszmar z dzieciństwa nawiedzający mnie kilkakrotnie w tamtych czasach.
Ciemność.
Coś hipnotyzująco się obraca, wiruje...jakby koło garncarskie.
Mini trąba powietrzna.
Na około tego niby glinianego wiru zarys postaci. Zaledwie ich kontury słabo odznaczające się w tej głębokiej czerni. Może to jakiś szamański rytuał?
Stoję naprzeciw. Oni chcą żebym weszła w tą wirującą materię.
Namawiają mnie bym się tam zanurzyła i koniecznie głową w dół...
NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

30 lipca 2009

Koszmary z dzieciństwa (part I)

To jeden z tych paraliżujących snów.
Miałam takich kilka w dzieciństwie. Ten sam powracający motyw. Niezwykła siła przenikania.
Jestem w swoim pokoju. Okna zakryte blado-pomarańczowymi zasłonami (takie rzeczywiście wtedy miałam). Widzę, że kotary poruszają się jakby ktoś za nimi był. Nie ma postaci, po prostu wiem, że to anioł. Wzywa mnie do siebie. Czuję lęk.
Spoglądam w stronę drzwi - moja rodzina siedzi w dużym pokoju i ogląda tv.
Nie mają pojęcia co się dzieje. Chcę uciec do nich, do bezpiecznej przystani lub chociaż krzyknąć!
Robię krok w przód, ale nic z tego. Niesamowita siła w tyle przyciąga mnie do siebie jakby chciała powiedzieć: "Nie uciekniesz!"
To nie może być dobry anioł, jakaś szatańska moc!
Przerażona próbuję walczyć...nie mogę!
Przeszywający strach.
Ten koszmar prześladował mnie także na jawie. Pewnie jako dziecko odczuwałam go jeszcze mocniej. Do tego stopnia, że nie mogłam patrzeć na zasłonę. Zakrywałam oczy i musiałam zasypiać przez jakiś czas przy zapalonym świetle. Mówiłam mamie: "Tam jest anioł, firanka się poruszyła!"
Nie wiem kiedy te obawy zniknęły, ale jest to coś co zapamiętam do końca życia...

25 lipca 2009

Sny o niemożności

Chyba każdy z nas miał kiedyś sen, w którym nie można czegoś zrobić z powodu dziwnego utrudnienia. Czasem źródło tego tkwi w zahamowaniu psychicznym na jawie, ale nie sposób rozpoznać jego związku z rzeczywistością - zwłaszcza gdy na co dzień raczej wypieramy ze świadomości swoje zahamowania.
W snach o niemożności mamy sytuacje, w których jesteśmy jakby sparaliżowani. Niezdolność do poruszenia ciała symbolizuje w takim przypadku zahamowanie psychiczne. Takie unieruchomienie może dotyczyć całego ciała, co może wskazywać na poczucie życiowej bezradności i niepewności, powodujące silne zahamowania w codziennym życiu.
Częściej jednak we śnie sparaliżowane są niektóre części ciała (np. nogi lub ręce) - oznacza to, że zahamowania istnieją w określonych sferach życia, które wynikają z symboliki danej części ciała.
Przykładowo "ręce" mogą oznaczać zdolność do kształtowania swojego życia, do aktywnej samorealizacji oraz do tworzenia i niszczenia czegoś.
Niektóre sny o niemożności są objawem przejściowego osłabienia motywacji, pogorszenia nastroju. Nie musimy się nimi martwić, bo gdy zniknie trudna sytuacja życiowa, znikną też sny o niemożności. Gorzej gdy ciąg takich marzeń sennych nie ustaje i odczuwamy w nich lęk bądź winę. Jest to oznaka głębszego zaburzenia psychicznego, które należy zbadać w ramach psychoterapii.

Wiem...

...milczałam przez jakiś czas
Nie będę się tu spowiadać
Gdzie byłam?
Co robiłam?
Dlaczego nie pisałam?
Tak miało być!
Chyba jeszcze istnieję, a nawet czasem zdarza mi się żyć...

27 czerwca 2009

...

Latami wisiał w moim pokoju...po prostu plakat...

26 czerwca 2009

[*]JACKO[*]

To było nocą. Zbudził mnie odgłos przychodzącego smsa. Na wpół śpiąca sięgnęłam po telefon. Kto to pisze o tej porze?
Mój brat, krótka wiadomość: "Michael Jackson nie żyje!" ... Oczy wypadły mi na pościel...szok! Akurat tego wieczora odcięłam się od świata medialnego, więc normalnie ta wiadomość pewnie by już do mnie dotarła wcześniej. Nie mogłam zasnąć, a gdy to się udało obudziłam się zbyt wcześnie z nadzieją, że to sen. Jackson to mój idol z dzieciństwa, którego słucham do tej pory. Razem z bratem byliśmy nim zafascynowani przez lata i nie tylko my. Zakładaliśmy kapelusze, białe koszule, a nawet doczepialiśmy sobie loczka na czole i wykonywaliśmy utwór Jacko do domowego mikrofonu bądź też układ choreograficzny na domowych występach. Pamiętam też zieloną kolonię gdy część osób z mojej klasy zbierała się w moim pokoju, a ja wchodziłam na stół, śpiewałam i tańczyłam Michaela. Jest wiele jeszcze takich wspomnień. Ten gość zmienił świat muzyki, był doskonały w tym co robił, wielki talent. Niewiele osób z współczesnego pokolenia wie jak wiele się od niego zaczęło. W sumie co tu się dziwić gdy dzisiejsze pseudo gwiazdki to silikonowy cyc i pusty tekst... Oczywiście Jacko też miał swoje odchyły, ale kto z nas ich nie ma? Nic nie bierze się z niczego. Jego skrzywione dzieciństwo, a właściwie jego brak ma swoje następstwa. Nigdy nie dowiemy się jak to naprawdę było z jego życiem prywatnym, na pewno było pełne samotności mimo całej tej sławy i bogactwa... to smutna historia gościa, który stał się ofiarą show biznesu i wszystkich tych hien! Nie rozumiem jednak dlaczego ludzie są tacy wredni i tak uwielbiali go niszczyć kolejnymi plotkami. Teraz po śmierci to może zauważą jego zalety, a nie tylko wady.Myślę, że jeszcze na jego zgonie zrobią kasę! Cały czas jestem w jacksonowym szoku. Patrzę na te wiadomości na portalach i słyszę jak ludzie gadają.Wiadomo, że wszyscy zmierzamy ku końcowi na tym świecie, ale zawsze to jest zaskoczenie. Czuję się naprawdę dziwnie, jakby ktoś mnie ostro zgasił lub jakby umarła jakaś cząstka mojego dzieciństwa. Zdaje sobie sprawę, że część osób, które to przeczytają pomyślą - co ona w ogóle przeżywa? Ale mam to gdzieś! Są ludzie dla których takie rzeczy nie mają znaczenia. Teraz już MJ nie musi krzyczeć do tych plotkarskich wampirów: "Leave me alone!" Mam nadzieje, że jest w swoim kosmosie, bo to kosmiczny człowiek był! DZIĘKI BOGU, MUZYKA NIE UMIERA RAZEM Z ARTYSTAMI!!!!!!!

11 czerwca 2009

Zakłócenia faz marzeń sennych

Zaburzenia snu odbijają się na jakości marzeń sennych. Jednym z najważniejszych czynników zakłócających fazę marzeń sennych jest alkohol. Niektórzy ludzie nie potrafią zasnąć bez wypicia jakiegoś trunku przed snem. Tymczasem alkohol jako substancja toksyczna blokuje czynności mózgowe odpowiedzialne za wytwarzanie marzeń sennych. Pewnie niewiele osób wie, że zakłócenie fazy REM, która powinna nam przynosić odpoczynek i stabilizację psychiki, jest jedną z przyczyn odczuwalnego kaca nazajutrz po spożyciu trunków. Powstawanie marzeń sennych może być też utrudnione przez niektóre środki nasenne i uspokajające. Działają odurzająco więc ograniczają aktywność mózgu przez co powstaje mniej marzeń sennych lub nie powstają w ogóle. Jeśli istnieje konieczność to najlepiej stosować preparaty ziołowe. Oczywiście zjawisko negatywnego niepokoju sennego, który został opisany we wcześniejszym poście to także czynnik zakłócający fazę marzeń sennych. Gdy zaburzenia snu trwają dłużej prowadzą do poważnych skutków, głównie w sferze psychiki. Może to powodować rozdrażnienie i stany lękowe. Dalsze zakłócenia fazy REM powodują, że marzenia senne wdzierają się do świadomości w ciągu dnia (sny na jawie) i następują krótkotrwałe zaniki świadomości, które w pewnych warunkach kończą się ciężkimi wypadkami. Mogą nawet występować halucynacje z utratą poczucia rzeczywistości oraz urojenia jak u chorych umysłowo (psychozy). Niezakłócone przeżywanie marzeń sennych to podstawa zdrowia!

07 czerwca 2009

Never Enough!!!

Moją osobistą biblioteczkę zasiliła świetna pozycja książkowa, a mianowicie biografia The Cure Jeff'a Apter'a.
Ten zespół to jedna z moich muzycznych fascynacji!
Książka ta trafiła w moje ręce za sprawą brata. To coś w rodzaju spóźnionego prezentu urodzinowego. Muszę przyznać, że Jacob trafił w 10!!!
Od dłuuugiego czasu miałam na nią ochotę i wiedziałam, że muszę ją mieć!
Mimo, że obecnie jestem w trakcie pochłaniania kilku książek to ten pismak bez wątpienia zmieści się w moim planie. Będę musiała się sprężyć by choć na chwilę zatopić wzrok w tym druku i poznać te szczegóły i tajemnice, których jeszcze nie znam.
Terminy gonią...ale czas na takie sprawy trzeba wyczarować i już!
NIGDY DOŚĆ takich smaczków ;)
Mówiąc w skrócie: jestem happy!
Dziękuję Bracie Mój!!!

05 czerwca 2009

Vampire

Spoglądam przez zamknięte okno w swoim pokoju. Widzę sąsiadkę z bloku, która ścieli łóżko, a właściwie to rozłożoną wersalkę na trawniku pod moja klatką. Jest alkoholiczką, którą nieraz znajdują leżącą gdzieś w trawie. Rozmawia z drugą sąsiadką dalej przygotowując posłanie jakby nigdy nic. Myślę: będzie spać pod blokiem...obserwuję dalej i zauważam, że jej oczy wyglądają dziwnie. Przypominają oczy Michaela Jacksona z jego klipu "Thriller", gdy na końcu filmiku rzuca spojrzenie, albo wiedźmina Geralta. Coś jak jaskrawo-zielone piłki pingpongowe z podłużną, pionową źrenicą na środku. Przecież naturalnie człowiek nie ma takich oczu, a ja patrząc z drugiego piętra widzę je tak wyraźnie, zastanawiam się nad tym fenomenem. Wątek urywa się... Idę z dobrym znajomym. Spotykamy kumpla rzucamy "cześć" z daleka, gdy się obracam widzę jak zaskoczony i trochę zawstydzony zatrzymuje się niczym ktoś złapany na gorącym uczynku. No tak szedł za mną... Znów spotykamy kogoś. Tym razem grupkę ludzi. Mój przyjaciel rozmawia z nimi, a ja po cichu opuszczam to towarzystwo. Myślę, że pewnie nie zauważy mojego odejścia. Jestem na jakimś obcym osiedlu i próbuję się z niego wydostać. Ale nie ma stąd wyjścia, gdzie próbuje tam zamknięta droga. Dowiaduję się, że w tej okolicy grasuje jakiś typ napadający na kobiety. Idę przed siebie. Widzę mężczyznę powiedzmy ok. 30 lat, wysoki, szczupły blondyn, włosy do pasa spięte w kucyk. Zauważam jego bladą skórę, tępy wzrok i zaczerwienienia wokół oczu. Niczym pies wyczuwa moje pulsujące tętnice choć jest kilka metrów przede mną. To musi być on. Wiem, że gdy minie nas przechodzień obcy wtedy przypuści atak. W myślach już wbija się w moją szyję i wysysa z niej krew... Muszę uciekać! Próbuje go przechytrzyć i biegam wokół bloku tak, że mnie nie widzi.Wpadam do jakiegoś mieszkania mojej koleżanki, dziewczyny, której w prawdziwym życiu nie znam. Zamykam drzwi na wszystkie zamki. W domu jest kilka osób jakby jakieś przyjęcie. Babcia mojej kumpeli przynosi mi ciasto na talerzu. Rozmawia sobie ze mną jakby nigdy nic, a ja upominam ją by zamykała drzwi na klucz. Coś mi opowiada, nawet nie wiem co, bo moją uwagę przykuwa jej zachowanie. Podjada niedbale ukrojony kawałek jabłecznika, którym mnie poczęstowała. Nieźle....po co w ogóle mi go przyniosła???

04 czerwca 2009

Negatywny niepokój senny...

...to coraz częściej obserwowane dziś zjawisko. Tak nazwał je francuski psychiatra prof. Jules Dorpier. Podobno częściej dotyka ono kobiet już ok. 30 roku życia. Objawem jest skłonność do marzeń sennych zawierających negatywne treści (np. katastrofy, wojny itp.) Według uczonych przyczyną tego jest fakt, że media serwują nam do oglądania zamieszki, wojny i przez to angażujemy się w nie emocjonalnie doznając symbolicznego stresu, który rozdrażnia nerwy. Następnie we śnie próbujemy odtworzyć te treści i zneutralizować je. To nam się jednak nie udaje, bo wkrótce obciążenie się powtarza. Zaburzenia snu związane z negatywnym niepokojem sennym mogą być tak silne, że powodują przebudzenia. Ładunek negatywnych treści staje się tak duży, że sny nie przynoszą już psychicznej regeneracji. Rano człowiek budzi się niewyspany, zmęczony, rozdrażniony, przygnębiony , ma kłopoty z koncentracją i skłonność do negatywnych myśli. Nawet jeśli przespał całą noc nieprzerwanie. Taki niepokój senny może też pogłębiać istniejące choroby(zaburzenia na tle nerwowym, choroby serca, układu krążenia, przewodu pokarmowego, reumatyzm, a nawet zaburzenia wzroku i słuchu). Po opisie tego zjawiska widać jak ważne są marzenia senne dla zdrowia fizycznego i psychiczno-umysłowego...

31 maja 2009

I can fly!!!

Po wczorajszym ciężkim, a zarazem pomyślnym dniu szybko odpłynęłam w krainę snu. Wśród wielu wątków moich marzeń sennych jeden okazał się podbudowujący. Rzadko miewam sny z królestwa powietrza, ale tym razem noc była dla mnie łaskawa. Prosta asfaltowa droga wśród zieleni drzew i traw. Na poboczu znajome twarze...a ja po prostu lecę, unoszę się nad drogą wykonując ruchy jak podczas pływania żabką. Mogę obracać się jak chce. Dosłownie płynę w powietrzu! Cudowne uczucie i szczęście zalewające każdy element duszy i ciała! Kosmos!!! Ludzie niby wiedzą, że to sen, a jednak są zdumieni, że potrafię latać. Przecież to takie łatwe! Wystarczy, że chcesz! Rozłóż ręce i płyń do przodu! Prosta droga do szczęścia...

28 maja 2009

Photographic

Niedawno dostałam świetny prezent od mojej sister.
To scrapbookingowy album z fotografiami Depeche Mode!
Jego prestiż podkreśla fakt, że siostra wykonała ten gadżecik własnymi rękami...i co tu dużo mówić-jest rewelacyjny!
Pyszny...pożeram go wzrokiem! (a może on mnie?)
P.S. Podobno Dave zmartwychwstał-Allelujah!!!

23 maja 2009

Ponownie z tradycji Ojców i Matek Pustyni

Pewien młody mnich poszedł porozmawiać ze swoim przełożonym. - Ojcze - rzekł - muszę opuścić klasztor, ponieważ z pewnością nie mam powołania, aby być mnichem. Gdy tamten spytał go, czemu tak sądzi, młody mnich odparł: - Wbrew codziennym postanowieniom, że będę łagodny, zachowam czystość i trzeźwość, wciąż grzeszę. Czuję zatem, że nie jestem stworzony do życia monastycznego. Starszy mnich spojrzał na niego z miłością i powiedział: - Bracie, oto jest życie monastyczne: powstaję i upadam, powstaję i upadam, powstaję i upadam... Młody mnich pozostał i wytrwał.

20 maja 2009

How you doing Poland???

Dzisiaj już bez obaw, że bractwo posądzi mnie o czarno widzenie mogę się oficjalnie wypowiedzieć na temat koncertu Depeche Mode. Tak. Stało się to, co wisiało w powietrzu. Uwierzcie w końcu! To nie kolejny sen to FAKT! Sobotni koncert DM ODWOŁANY! Podejrzewam, że większość depeszy rzuca teraz mięsem, płacze bądź alkoholizuje się. No cóż......nie jest to miła wiadomość, zwłaszcza, że perspektywa koncertu tak cudnie osładzała szarą egzystencję przez jakiś czas. Widocznie tak miało być. Nic w życiu nie jest pewne i zawsze staram się o tym pamiętać. Od momentu odwołania pierwszego koncertu byłam już przygotowana na wszystko. Przecieki sugerowały, że koncert nie odbędzie się. Oczywiście zawsze trzeba mieć nadzieję... Muszę przyznać, że przyjęłam to ze spokojem. Widocznie łagodna część mojej osobowości tym razem wygrała z poirytowaną i wściekłą Ewelardą. Trochę to dziwne...bo przecież DM to zespół mojego życia! Człowiek czekał na tą czarną celebrację, na niesamowitą konsumpcję muzyczną, ale też spotkanie ze znajomymi, uśmiechniętymi twarzami w tłumie! Kto siedzi w klimacie nie potrzebuje dodatkowych wyjaśnień czym jest to wyjątkowe zjawisko! Może po prostu moje osobiste załamki uodporniły mnie na takie niespodzianki i już nic mnie nie rusza? (co nas nie zabije, to nas wzmocni!). Nawet w tej koncertowej porażce dostrzegam jasną stronę, co pewnie wiele osób zdziwi. Dave to przecież człowiek. Ma prawo źle się czuć niezależnie czy przesadził z narkotykami, zatruł się sławnymi marchewkami, zaraził się świńską grypą czy ma nowotwór... czyżby wychodziły szaleństwa młodości? Jeśli to naprawdę nieżyt żołądka to wiem coś o tym, trudno wstać z łóżka i robić cokolwiek. Sprawa jednak wydaje się poważniejsza, więc trzymajmy kciuki za naszego frontmana. Lepiej dowiedzieć się o wszystkim wcześniej niż stać pod sceną i obserwować jak Gahan upada po 2 piosence albo nawet nie wychodzi na scenę. Nieraz już "schodził", ale też powstawał i odradzał się na nowo! Bracia i Siostry nie załamujcie się! Oby DM wróciło jeszcze na scenę i dalej nas karmiło!!!