26 kwietnia 2009
Czas na sen...
Siedzę w sali uczelnianej-przynajmniej tak to wygląda, za biurkiem moja nauczycielka od rachunkowości ze szkoły średniej (fajna kobieta tylko trochę uczyć nie potrafiła) i kogoś przepytuje na ocenę. Dziwna sprawa bo na tablicy jest miliard działań matematycznych i z tego co pamiętam to chyba jakieś figury geometryczne w tym trójkąt. Jakiś chłopak głowi się jak to rozwiązać. Okazuje się, że nauczycielka dopytuje osoby, które w poprzednim semestrze miały ocenę 3. Trochę to chore, że na studiach przepytuje jak w szkole, czy coś jej się pomyliło? Przecież będzie sesja i wtedy może nas oceniać.
Zastanawiam się, czy ja też pójdę do tablicy...za chwilę słyszę: "No to Ewelina!"
Cholera, mało pamiętam z matmy...w głowie wzór na pole trójkąta itp. (jak widać 3 jest bohaterką tego snu).
Nagle ni w 5 ni w 9 z moich ust płynie odpowiedź: "Nie, bo jestem niedysponowana!"
Co za bezczelna odzywka, jakoś tak mi się samo powiedziało...
No ale wstaję w końcu i idę na ślepo...trudno jakoś to będzie ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz