04 kwietnia 2009

Jeden z wielu wątków...

Siedzę przy drewnianym stole gdzieś w plenerze. Naprzeciw mnie młoda dziewczyna o azjatyckim typie urody albo może nawet Indianka...trudno to teraz określić. Obok mnie siedzi starsza kobieta (chyba jej matka). Dziewczę mówi do mnie: "Spójrz na mnie, a powiem Ci skąd pochodzisz." Nareszcie dowiem się jakie są moje korzenie - myślę. Patrzę głęboko w jej ciemne oczy. Nagle coś mnie rozprasza. Przenoszę wzrok na niebo. Widzę wielkie niemal pomarańczowe słońce, a na nim zarysowana twarz Chrystusa z koroną cierniową...jakby ołówkiem naszkicowana. Ta słoneczna kula zaczyna migać i zniżać się ku linii widnokręgu. Czuję dziwny niepokój. Przytulam się do kobiety siedzącej obok jak mała dziewczynka do maminej spódnicy...

1 komentarz: